Nieważność umowy kredytu Własny Kąt Hipoteczny ze stycznia 2007 r. zawartej z PKO BP – wyrok SO Wrocław z 17.11.2022 r. wydany na posiedzeniu niejawnym.
To taka wyorana i wyszarpana nieważność – po prawie 6 latach sporu. To był nieprzyjemny i długi spór. Uprzedzam, że niniejsza informacja jest pozbawiona wielu szczegółów z uwagi na tajemnicę zawodową i zasady etyki.
Wyrokiem z dnia 17.11.2022 r., Sąd Okręgowy we Wrocławiu (SSO Dominika Romanowska), w sprawie o sygn. akt I C 1819/17 ustalił, że umowa kredytu denominowanego Własny Kąt Hipoteczny jest NIEWAŻNA i zasądził od banku na rzecz Klientów Kancelarii zwrot wpłaconych bankowi środków, jako nienależnych z odsetkami ustawowymi od doręczenia pozwu (i rozszerzenia w zakresie CHF).
Wyrok został wydany na posiedzeniu niejawnym, zatem motywy rozstrzygnięcia poznamy dopiero po pisemnym uzasadnieniu.
Sprawa zaczęła się gdzieś na przełomie 2016 / 2017 r. i w zasadzie od początku wiadomo było, że łatwo i szybko nie będzie. Nie było wyroku TSUE ws. Dziubak, a wiedza Sędziów o dorobku TSUE i Dyrektywie 93/13 była niewielka. Podobnie, jak spraw, które toczyły się w sądach. Osobiście byłam w przededniu prawomocnej nieważności umowy „mPlan” w części (pozew z 2014 r., a reklamacje pisane od 2011 r.).
Pierwsze zderzenie z rzeczywistością PKO nastąpiło w związku z próbą uzyskania zaświadczenia – bank przez kilka miesięcy konsekwentnie ignorował wnioski i reklamacje, a także Rzecznika Finansowego do którego złożona została skarga – to blokowało złożenie pozwu, z uwagi na brak istotnego dowodu.
W związku z tym, zapadła decyzja o złożeniu do Sądu Rejonowego pozwu obejmującego ustalenie częściowej nieważności umowy i zwrot „tylko” składki UNWW (na która Klienci mieli potwierdzenie w formie druczku KP – wpłata nastąpiła w kasie banku). Tuż po złożeniu pozwu, nastąpił pierwszy zwrot w sprawie, bo bank zwrócił składkę „w drodze wyjątku” (co czyni w większości przypadków do dzisiaj) i trzeba było ograniczyć pozew do kilku złotych stanowiących skapitalizowane odsetki za opóźnienie.
W sprawie zostało roszczenie o kilka złotych. I tu nastąpił kolejny zwrot w sprawie – bank wydał zaświadczenie (domyślać się można, że zadziałała skarga złożona do Rzecznika Finansowego). Zaświadczenie, jako kluczowy dowód (niekwestionowany przez banki, jako dokument od nich pochodzący) – pozwoliło rozszerzyć powództwo o wszystkie zapłacone raty i żądanie ustalenia nieważności umowy (w całości). Warto przypomnieć, że kilka lat temu samo żądanie o ustalenie nieważności było po prostu oddalane przez sądy, z uwagi na dalej idące roszczenie o zapłatę.
Rozszerzenie powództwa zbiegło się w czasie ze zmianą przepisów o opłatach sądowych i wystarczyło dopłacić do tysiąca złotych, aby sprawa się toczyła dalej. Przed kwietniem 2017 r. taki pozew podlegałby opłacie 5% (w tej sprawie byłoby to kilkanaście tysięcy).
Wskutek rozszerzenia pozwu, sprawa została przekazana do Sądu Okręgowego i trafiła do referatu SSO Dominiki Romanowskiej. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że sprawa ustawiła się w kolejce na co najmniej 4 lata… Próżno szukać wyroków sprzed 2022 r. (ale może się mylę).
I tu trzeba wspomnieć, że sprawy frankowe mają to do siebie, że linia obrony banku jest mało elegancka, żeby nie powiedzieć – niezgodna z prawem…
Bank, w ramach obrony, użył wszystkich możliwych „dowodów”, w tym historii rachunku bankowego zawierającego wszystkie transakcje kredytobiorców na przestrzeni 10 lat – na okoliczność wynajmowania nieruchomości objętej kredytem i braku statusu konsumenta. Doszło w ten sposób co najmniej do ujawnienia tajemnicy bankowej, naruszenia dóbr osobistych, ujawnienia danych wrażliwych, przekroczenia uprawnień itd. Klienci byli zdruzgotani tym, że nieokreślona liczba obcych osób w banku, w sądzie (no i ja) mogła zapoznać się z historią ich zakupów, wydatków, wpływów na konto i tytułów transakcji.
Sprawa wylądowała w Prokuraturze i Okręgowej Izbie Radców Prawnych. Ale, szastanie historią rachunku bankowego przez bank i fachowego pełnomocnika – okazuje się nie być żadnym „czynem”, za który można ponieść odpowiedzialność.
O całej reszcie mało eleganckich zachowań, agresywnej narracji pism i równie agresywnej postawie na sali sądowej, a także zwykłego nadużywania prawa procesowego, nawet nie będę wspominać – to akurat norma w sprawach frankowych i już przywykłam, a wszystkich klientów uprzedzam, że przyjemnie podczas rozprawy nie będzie.
Ta sprawa ma już trzy segregatory i dobrnęliśmy po prawie 6 latach do wyroku I instancji…
Ale, sprawa ma jeszcze kolejny wątek – w grudniu 2021 r. Klienci zostali pozwani przez bank o zapłatę kwoty sięgającej trzykrotności kapitału kredytu, bo bank złożył pozew „na wszelki wypadek”, gdyby umowa okazała się nieważna, chociaż w co drugim zdaniu zaprzecza nieważności umowy. Tak – to się dzieje – kto bogatemu zabroni… Pozew banku został oddalony z uwagi na przedwczesność w kwietniu 2022 r. – czekamy na rozpoznanie apelacji banku, który oczywiście nie zgodził się z rozstrzygnięciem.
Intencje banku i absurdalność pozwu – pozostawiam bez dalszego komentarza.
Bank, niezależnie od postawy prezentowanej w procesie i zaprzeczania zarzutom formułowanym wobec umowy, a także złożenia pozwu przeciwko kredytobiorcom – od grudnia 2021 r. złożył tym kredytobiorcom już kilkanaście (a telefonicznie może już kilkadziesiąt / czy to już stalking ?) propozycji ugodowych. Oczywiście odbyło się to w 99% przypadków z pominięciem pełnomocnika kredytobiorców – być może obliczono w banku, że kogoś w ten sposób złowią, a może pełnomocnik nie zasługuje na tę osobliwą atencję ?
Pomimo kilku próśb, nigdy nie dostałam żadnych szczegółów i parametrów tych propozycji „ugodowych”, zwłaszcza gdy pytałam w grudniu 2021 r. o ryzyka płynące z ugody, zwłaszcza na gruncie Wibor. Jedno jest pewne – każda z tych propozycji „ugodowych” była droższą wersją pozwu złożonego przez bank. Jednym słowem – taniej zapłacić „wynagrodzenie za korzystanie z kapitału”, aniżeli zawrzeć ugodę w wersji proponowanej przez bank pod auspicjami KNF.
W sprawie zostały przeprowadzone wszystkie dowody zawnioskowane przez bank (kompletnie nieprzydatny materiał dowodowy: zeznania świadków, opinia biegłego + uzupełniająca).
W międzyczasie wydarzyła się pandemia, a Klienci zostali przesłuchani dopiero w sierpniu 2022 r.
W tym składzie Sądu to nasz pierwszy wyrok (a mamy też sprawę z 2016 r.), ale zgodny z żądaniem i to należy docenić. Z czasem trwania postępowania nie polemizuję – liczy się wynik – udowodnienie swoich racji to nie wyścig.
Pozew został wniesiony w czerwcu 2017 r.
Wyrok jest PRAWOMOCNY.
Wyrokiem Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu z dnia 28.12.2023 r. (sygn. I ACa 106/23), apelacja banku w zakresie ustalenia została oddalona, zaś w części zasądzającej Sąd II instancji uwzględnił zarzut zatrzymania.
Sprawę prowadzą:
radca prawny Agnieszka Osowiecka – Wasiak
radca prawny Michał Przybylak