W przypadku zawarcia ugody z bankiem w tzw. sprawie frankowej, która ma kończyć spór i rozliczać ostatecznie strony, środki wypłacane kredytobiorcy przez bank, a więc niezależnie od umorzenia salda zadłużenia, stanowią przychód kredytobiorcy z tzw. innych źródeł, zatem należy od nich zapłacić podatek dochodowy (PIT).
Takie stanowisko Kancelaria prezentuje od kiedy pierwszy Nasz Klient zwrócił się z prośbą o przeanalizowanie warunków ugody oferowanej przez bank. Aktualnie stanowisko to przebija się do głównego nurtu, co widać dziś licznie w serwisach informacyjnych, piszących o „pułapce” czy „haraczu”.
Wszystkie propozycje ugód, które dotąd analizowaliśmy, zakładały, że umowa kredytu jest ważna, a strony porozumiewają się co do tego, żeby ten stosunek polubownie zakończyć i rozliczyć. Oznacza to, że środki wypłacane kredytobiorcom jako „rekompensata” lub jakkolwiek inaczej nazwane świadczenie, nie mają charakteru zwrotu świadczenia nienależnego (art. 405 k.c. w zw. z art. 410 §1 k.c.), lecz niejako „prezentu” od banku, darowizny. Nic nie dzieje się bowiem w próżni – mechanizm ten pozwala ująć bankowi tak wypłacane środki w kosztach działalności gospodarczej. Tym samym, po drugiej stronie musi pojawić się przychód. Jeśli dostaję prezent wysokiej wartości od osoby obcej, fiscusowi należy się w takim wypadku danina od mojego przychodu. W tym wypadku, brak jest ustawy lub rozporządzenia Ministra Finansów, które przewidują zwolnienie.
Dotychczas banki powoływały się na enigmatyczne (gdyż nawet nie okazywane do wglądu) indywidualne interpretacje podatkowe, wskazujące na zwolnienie od podatku od „rekompensaty”. Tyle, że interpretacje podatkowe nie stanowią powszechnie obowiązującego prawa w Polsce. Zasada „braku konsekwencji” chroni tylko podatnika, który wystąpił o interpretację indywidualną. Najlepszym wyjściem w sytuacji rozważania ugody z bankiem, jest właśnie wystąpić samodzielnie o wydanie indywidualnej interpretacji podatkowej. Problemem może okazać się, jednak sposób procedowania ugód przez banki, który sprowadza się do hasła „promocja obowiązuje tylko do…”, „termin obowiązywania do…”. Tymczasem, czas oczekiwania na wydanie interpretacji podatkowej, wynosi do 3 miesięcy. Presja czasu i niewielka ilość ważnych informacji – skąd my to znamy?
W związku z powyższym, jeśli „rekompensata” z ugody zostanie opodatkowana, kwota ta może okazać się już znacznie mniej atrakcyjna. Dotkliwe może okazać się przede wszystkim wejście w II próg podatku dochodowego i konieczność zapłaty podatku wg stawki 32% od całego rocznego przychodu, w tym również np. wynagrodzenia za pracę. Pieniądze otrzymane z banku powiększają bowiem cały przychód w danym roku podatkowym, a wyższa stawka dotyczy nadwyżki ponad 120 tys. zł.
Dlatego też, z każdą kolejną „falą” propozycji ugodowych banków, podnosiliśmy, także bezpośrednio biorąc udział w spotkaniu z przedstawicielami Ministerstwa Sprawiedliwości, że kluczem do rozwiązania problemu byłoby uznawanie przez bank w ugodzie, że umowa jest nieważna. Wówczas, tak jak w przypadku zasądzenia dla kredytobiorcy pieniędzy od banku wyrokiem sądu, środki te nie podlegałyby opodatkowaniu. One po prostu wtedy wracają do kredytobiorcy, który nigdy nie miał obowiązku ich przekazania bankowi (jako zwrot nienależnego świadczenia). Bank wówczas traci możliwość uwzględnienia tej kwoty w swoich kosztach i być może tu jest pies pogrzebany.
Bo jak powiedział Benjamin Franklin: „Na tym świecie pewne są tylko śmierć i podatki”.
Niezmiennie więc zalecamy ostrożność przed podpisywaniem ugody. Bank nigdy nie oferuje czegoś, w czym sam nie ma interesu.
Michał Przybylak, radca prawny